wtorek, 29 lipca 2014

Chapter Nine

Po drodze kupiliśmy jeszcze jakieś jedzenie dla psa.

Kiedy wróciliśmy do domu od razu pobiegłam do pokoju sprawdzając czy Joki jeszcze żyję. Zostawiłam mu wodę i jakieś żarcie. No nie do końca można to nazwać jedzeniem, dlatego wzięłam jakieś chrupki.

Mały szczeniak podbiegł do mnie skacząc dookoła kiedy ja z trudem próbowałam go uciszyć, żeby sam nie był mokry. Odwróciłam się aby zobaczyć ślady moich brudnych butów na panelach. Ściągnęłam je i rzuciłam gdzieś w kąt. Zdjęłam także bluzę i odłożyłam na krzesło. Zamknęłam jeszcze drzwi aby Joki nie wyszedł. Później przebrałam się zmęczona w piżamę. Zasnęłam.

***

Rano obudziło mnie piszczenie przez co od razu się zbudziłam. Pies zapewne chciał iść na dwór, więc dlatego teraz stoję na dworze i patrzę na biegającego psa. Spojrzałam w górę oceniając pogodę. Nie była najlepsza. Chmury. Wszędzie chmury. Zapowiada się kolejny nudny dzień, ale jest jeden plus. Impreza. Wczoraj jeszcze skontaktowałam się z Zayn'em i ustaliliśmy, że przyjedzie po mnie o dwudziestej trzydzieści. Podziękowałam mu i na tym skończyła się nasza rozmowa. Nie wiedziałam w co się ubrać, ale postanowiłam na zwykłe dżinsowe spodenki i jakaś koszulka. 

Gdy znów spojrzałam na ziemie uświadomiłam sobie, że nigdzie nie widać Jokiego. Zaczęłam się rozglądać. 

-Jaki pech.-mruknęłam sama do siebie.-Joki!-zaczęłam się wycierać. 

Psiaka nigdzie nie było a ja coraz to głośniej się darłam i biegałam na wszystkie strony. Usłyszałam znany mi głos za mną przez co się odwróciłam.

-Dlaczego go puściłaś ze smyczy?-zapytał Niall mając mojego psa na rękach.

Wywróciłam oczami i odebrałam mu mojego psa. Zaniosłam go do domu gdzie ostawiłam go na podłogę. Z tego, że byłam bardzo podekscytowana imprezą, zaczęłam szukać blondyna aby powiedział mi co mam dzisiaj do zrobienia. Znajdował się w salonie czytając książkę? Dobra.

-Co dzisiaj robimy?-zapytałam przystając przy fotelu, na którym siedział.

Uniósł  swój wzrok znad książki.

-Nic.

Pokiwałam głową i zmierzałam w kierunku schodów dopóki się nie ogarnęłam i z otwartą buzią nie odwróciłam do niego.

-Chwila. Co?-zapytałam marszcząc charakterystycznie brwi.

-Dzień wolny.-powiedział nawet na mnie nie patrząc.

-Czyli co mam robić?-wzruszył ramionami, a ja poszłam do sypialni.

Nie sądzę aby coś ciekawego teraz się zdarzyło. Mogę jedynie leżeć i marzyć o tym abym miała co robić. Na serio. Mogłabym iść na dół i po wkurzać Nialla, ale z innego punktu widzenia mi się już tam nie chce iść. Jest jeszcze pies, ale z nim byłam. Więc zostało mi tylko czekanie.

***

Już tylko pół godziny a ja nie jestem gotowa. Jak ja mogłam tak długo spać? Dobra nie czas na to.

Z walizki, której w dalszym ciągu nie rozpakowałam bo oczywiście czekam na zbawienie, wyciągnęłam spodenki z wysokim stanem koloru granatowego i białą koszulkę z jakimiś czarnymi napisami. Cichym krokiem ruszyłam do łazienki gdzie od razu się przebrałam. Zrobiłam kreski i musnęłam tuszem po rzęsach. Wyszłam z pomieszczenia mając nadzieję, że nie spotkam nikogo z domowników co okazało się prawdą. Szybkim zamachem zamknęłam drzwi. Z walizki wyszukałam jeszcze moje martensy i już miałam dzwonić do Zayna, gdy ktoś zapukał do drzwi. Uwierzcie lub nie, ale na serio się wystraszyłam.

-Diana?-zapytał głos blondyna.

-Nie wchodź!-krzyknęłam przeklinając się w duszy za to, że zamiast normalnie powiedzieć krzyknęłam.-Coś się stało?-zapytałam.

-Nie. Chciałem tylko sprawdzić czy jeszcze żyjesz.-powiedział.

-Dzięki. Jakby co to żyje, ale idę...-zamyśliłam się na chwilę. Prawie mu kurna powiedziałam co chce dziś robić.-Spać! Tak właśnie. Idę spać.-uniosłam palec.

-Dobra.-odpowiedział głosem, który wskazywał na to, że ledwo co się na to nabrał.-To dobranoc.

-Tak, tak, dobranoc.-chrząknęłam.

Telefon zaczął mi wibrować pokazując, że dzwoni do mnie czarnowłosy.

-Diana jestem niedaleko, idziesz?-odezwał się głos Zayna.

-Jak mam niby wyjść kiedy Niall grasuję na zewnątrz?!-podniosłam głos szepcząc.

-Który to jest twój pokój?-zignorował moje słowa.

-Przed ostatnie, z tyłu.-odpowiedziałam siadając na łóżku.

-Daj mi chwilę.-powiedział i rozłączył się.

Tak ignoruj mnie. No bo po co prowadzić ze mną rozmowę i mnie słuchać? Przecież jak zwykle to oni mają rację. Nagle coś walnęło w okno przez co odskoczyłam łapiąc się za serce. Zirytowana podniosłam się i otworzyłam je aby wyjrzeć na dwór i zobaczyć ciemną postać, którą zapewne był Zayn. Pokiwał on abym zeszła. Popukałam się palcem w głowę aby pokazać mu, że to idiotyczny pomysł chociaż gdy się bardziej wychyliłam zauważyłam, że w miejscu gdzie ja śpię rosną jakieś kwiatki, które podtrzymuję jakaś stalowa siata. Nie wiem po prostu jak to nazwać, więc się nie czepiać. Dobra, ale wracając do rzeczywistości to zgasiłam światło i powoli wysunęłam jedną nogę i chwyciwszy, że tak to nazwę poręczy powoli schodziłam na dół aby nie narobić hałasu. Chłopak podał mi rękę kiedy byłam już prawię na samym dole i pomógł zejść. W ciszy ruszyliśmy do samochodu, który stał parę domów dalej. Bez zastanowienia wsiadłam do pojazdu, rozsiadając się wygodnie. Zayn wsiadł po stronie kierowcy i odpalił auto. Jedna myśl tylko napełniała moją głowę. Impreza!

-Ile będziemy tam jechać?-zapytałam ciekawa ile mam czekać.

-Jakieś piętnaście minut? Nie wiem, ale jakby coś się działo ja nic nie wiem, że byłaś na tej imprezie.-ostrzegł mnie ciągle patrząc przed siebie.

-Ty się tym nie martw.-odpowiedziałam.

Jechaliśmy już jakieś kilka minut, więc postanowiłam włączyć radio. Nacisnęłam pierwszą lepszą stację, a tam moja piosenka. Zayn spojrzał na mnie z ukosa i parsknął śmiechem. Pokręcił głową i za jakieś pięć minut zatrzymaliśmy się pod sporym domem skąd było słyszeć głośno grającą muzykę i było widać mnóstwo ludzi. Nacisnęłam klamkę i wyszłam czekając na chłopaka. Pokazał abyśmy już szli do wejścia. Ominęliśmy kilku pijanych już ludzi oraz całujące się pary. Drzwi były otwarte. To co tam zobaczyłam mogłam uznać za szaleństwo. Masa ludzi, wszystkie kolory świata, najlepsza muzyka, mnóstwo jedzenia jak i zajebisty klimat. Na takie imprezy to bym mogła chodzić.

-Przedstawię ci gospodarza!-przekrzykiwał się przez muzykę Zayn.

Kiwnęłam głową próbując nie podeptać ludzi. Weszliśmy do bodajże kuchni i zatrzymaliśmy się koło chłopaka o zielonych włosach. Na widok czarnowłosego uśmiechnął się i przywitali się uściskiem.

-Zayn jednak jesteś!-krzyknął, a jego wzrok zatrzymał się na mnie.-A ta piękna panna to kto?-zapytał.

-Diana to Josh. Josh to Diana.-powiedział Zayn.

-Miło mi.-przywitał się Josh.

-Mi również.-odpowiedziałam mając nadzieję, że usłyszał.

Pogadaliśmy chwilkę, a później poszliśmy się czegoś napić. Z tego, że to mógł być jedyny taki wieczór postanowiłam nie żałować i pić najmocniejsze drinki. Po kolejce wódki poszłam tańczyć z innymi.

*pisane w trzeciej osobie*

Kiedy Diana dobrze zabawiała się na imprezie, Niall siedział przy kominie i nadal czytał swoją lekturę, która go tak strasznie uwiodła, że nie mógł przestać jej czytać. Pies od dziewczyny, która powoli wkurzała chłopaka, leżał sobie spokojnie na jego nogach i cicho pochrapywał. Dochodziła godzina dwunasta. Blond włosy jeszcze bardziej wciągał się w powieść, w której była mowa o przyjaźni, poświęceniu wobec innych i o miłości jak to mają inne książki. Kilka minut po północy rozdzwonił się jego telefon. Sięgając ręką na stolik koło niego złapał komórkę i najpierw sprawdzając kto dzwoni zobaczył napis "Harry". Bez zastanowienia odebrał.

-Co się stało?-powiedział po chwili ciszy słysząc głośną muzykę w słuchawce.

-Ta twoja dziewczyna świetnie się bawi na imprezie, wiesz?-zapytał go przyjaciel.

-Co? Przecież jest w swoim pokoju.-odpowiedział trochę zaniepokojony.

Odłożył książkę na mebel i ściągając ze swoich nóg psa ruszył na piętro. Zatrzymał się przed drzwiami prowadzącymi do pokoju dziewczyny i zapukał aby później je otworzyć. Otworzył szeroko oczy widząc pustkę w nim.

-Jest zalana w trzy dupy.-mruknął pewny siebie loczek.-Jeśli nie chcesz abyś później dziecko wychowywał to byłoby najlepiej gdybyś tu teraz przyjechał.-podpowiedział.-Powinieneś wiedzieć gdzie mieszka Josh.-odpowiedział na niezadane pytanie chłopaka.

-Dzięki. Za kilka minut będę poczekaj na zewnątrz jakbyś mógł.-podziękował.

-Jasne. Nie ma problemu. Do zobaczenia.-pożegnał się za nim blondyn mógł odpowiedzieć.

Przez okno zauważył, że zaczęło mocno padać. Na krześle koło walizek Diany zabrał swoją bluzę i pobiegł po drugą. Uprzednio sprawdzając czy drzwi są zamknięte ruszył do samochodu.

Po kilku minutach był na miejscu. Zabrał bluzę aby dziewczyna nie zmokła i ruszył w kierunku imprezy. Przy wyjściu zauważył przyjaciela.

-Gdzie ona jest?-zapytał jakby nic się nie stało Niall.

-Chodź.-powiedział mu Harry i razem ruszyli w głąb domu.

Kilka dziewczyn próbowało się do nich przyczepić przez co blondyn czuł się niekomfortowo, ale Harry zbywał je krótkimi tekstami. Weszli do głównego pomieszczenia całej sytuacji. Zielonooki zatrzymał się i palcem pokazywał tańczącą parę. Niall dopiero teraz zaczął się zastanawiać jak ją zaciągnąć do domu, a co dopiero do samochodu. Harry widząc minę przyjaciela ruszył na przód i oderwał dziewczynę od wysokiego i można powiedzieć przystojnego chłopaka. Pokazał ruchem głowy aby wyszli na taras. Diana wydawała się zniesmaczona widząc niebieskookiego. 

-Co ty tu robisz? Ja nie wracam!-krzyknęła tupiąc jedną nogą.

-Diana, nie uwierzysz! Wracasz do domu. Do LA!-improwizował chłopak.

-Serio?!-krzyknęła już uśmiechnięta dziewczyna.-Nie mogę w to uwierzyć!-rzuciła się na blondyna przytulając go do siebie.

Zdezorientowany pokiwał do przyjaciela, że później sobie pogadają na co on się zaśmiał i odszedł.

-Ale wiesz. Masz pół godziny! Inaczej zostaniesz tu na zawsze!-wziął ją za rękę i ruszył do wyjścia. 

Dał jej bluzę nakazując jej ją założyć. Nałożył na jej głowę kaptur bo nie wiedział czy pijana da sobie radę. Wsiedli do auta, a przez całą drogę do domu dziewczyna mówiła podekscytowana, że wreszcie pojedzie do domu co było zwykłym nieporozumieniem. Kiedy znaleźli się w domu, Diana zrozumiała, że Horan nie mówił poważnie i zaczęła się bać konsekwencji. Nagle wszystko wróciło i musiała pobiec od toalety. Chłopak poszedł za nią docierając do łazienki i widząc klęczącą dziewczynę , która wymiotuję. Wziął małe krzesełko i usiadł na nim biorąc i zgarniając włosy z twarzy dziewczyny, aby nie były brudne. 

-Jeny za dużo alkoholu. Więcej nie pije.-powiedziała siadając i dalej wydalając z siebie duże ilości piwa.

-Ale za to nadal ładnie wyglądasz.-mruknął Niall.

-Dzięki Niall, każda dziewczyna pragnie to usłyszeć kiedy rzyga.-powiedziała sarkastycznie, a blondyn się uśmiechnął, jednak ona tego nie widziała.

-Zawsze do usług.-odpowiedział.

Przez następne kilka minut trwała cisza. Obydwoje układali sobie plan rozmowy w głowie.

-Jesteś na mnie zły?-zapytała cicho blondynka.

Chłopak spojrzał na nią pewnie.

-Nie. Chyba nie.-powiedział.

-Czyli nic mi się nie stanie?-spytała mając nadzieję.

-O nie. Oczywiście będzie kara.-zaśmiał się Niall.

Jednak nic nie szło po jej myśli.





 ______________________________________________________________
Nowy rozdział
Trochę dziwny
Nie udał mi się
Ale nadal jest zajebisty xd
Domel xo

wtorek, 8 lipca 2014

Chapter Eight

Pamiętam gdy film "One Chance" wyszedł do kin, kiedy byłam jeszcze młoda. Opowiadał on historię pewnego faceta, który kochał śpiew operowy, ale inni szydzili z niego. Nikt go nie wspierał oprócz matki. Był prześladowany. Koledzy z klasy go nienawidzili. Kiedy był dorosły pracował w sklepie z telefonami wraz ze swoim jedynym przyjacielem. Nie pamiętam jego imienia. Jego przyjaciel był inny niż on bardziej, hm nachlany życiem? Nie mam pojęcia jak to opisać, więc wracając do historii Paula, normalnie jak mój menadżer. Żył on tylko śpiewem i muzyką. Tak jak ja. Miał podobną historię życia. Też połowa ludzi mnie nienawidziła. Nie byłam doceniana przez nikogo, aż spotkałam Louisa. Mam u niego przysługę, chociaż pierwsze co bym zrobiła to rozszarpała go na strzępy. Jednak on we mnie uwierzył i dał nadzieję na to abym spróbowała tak też zrobiłam. Może to nie jest odpowiednia chwila na moją opowieść jak stałam się sławna bo jest ona dość dzika i szalona.

Jak wiadomo ludziom rano i to jeszcze w wakacje nie chce się wstać z ciepłego łóżka, co z tego, że jest gorąco. Nic się nikomu nie chce, ale oczywiście jest jedna osoba, która co chwilę krzyczy, mówi, śmieję się i wszystko naraz wtedy kiedy inni chcą spokoju. Kurna.

Powoli otwieram oczy aby zobaczyć co się dzieję na korytarzu, kiedy słyszę nagły huk i milion przekleństw. Później podnoszę się do pozycji siedzącej i sprawdzam, która jest godzina. Mój telefon wskazuję szóstą rano. Wydałam z siebie dźwięk niezadowolenia bo kto o szóstej robi coś na korytarzu, co? Jednym ruchem stanęłam, aż czarne plamki pojawiły mi się przed oczami. Uchyliłam drzwi pokoju i wychyliłam głowę skanując cały ciut ciemny korytarz chociaż o tej porze powinno być już trochę jasno. Znów jakiś trzask z kierunku schodów. Okay teraz na serio nie wiem czy się śmiać czy odwrócić spojrzenie i udawać, że nic nie widziałam. Bo widok blondyna, który stoi pod ścianą, no dobra leży i łapię się za stopę i w dodatku jęczy i przeklina jednocześnie, wiercąc się niby nie jest śmieszny? Próbowałam stłumić chichot, ale on po chwili wydobył mi się z ust zwracając na mnie uwagę chłopaka. Wydał z siebie jęk i odchylił głowę. Zmrużyłam oczy i wróciłam do mojego łóżka, które błagało mnie o to abym jeszcze na nim poleżała, więc tak też zrobiłam, a w czasie kiedy będę zasypiać pierdolnę tą historią jak stałam się sławna.

Okay. Zaczęło się od tego, że...

"Kurna ile można tu czekać?

-Louis myślisz, że to dobry pomysł?-zapytałam donośnym szeptem podskakując co chwilę przez to, że siedzimy pod wózkiem z jedzeniem.

-A dlaczego nie?-odpowiedział.

Posłałam mu spojrzenie, które miało wyrażać, że jest strasznym idiotom. Po raz kolejny uderzyłam się głową o kant. Usłyszeliśmy po chwili skrzypienie drzwi i jak wjeżdżamy do środka pomieszczenia gdzie mieliśmy swój cel. Kilka głosów rozniosło się wokół, jakieś szmery czy rozmowy.

-Dobra chłopaki bo Ed nie będzie mógł zaśpiewać na scenie kiedy tyle zje.-powiedział jakiś głos, a ja kiwnęłam głową do Lou, że jesteśmy w dobrym pokoju.

Kiedy drzwi się zatrzasnęły wyszliśmy, ale zamiast zrobić to co mieliśmy zrobić uderzyłam mojego chłopaka w twarz.

-Za co to?-zapytał wyraźnie zdezorientowany moich ruchem.

-Za to, że jesteś kompletnym idiotom.-mruknęłam wyjmując z torby kamerę.

-Ale twoim idiotom.-uśmiechnął się przez co sama się uśmiechnęłam. Zabrałam gitarę, która stała w kącie i zaczęłam ją nastrajać.-No teraz na pewno to wygrasz, tyle emocji w twojej grze. Jestem twoim fanem numer jeden.-zażartował ze mnie chłopak. Wywróciłam oczami zaczynając grać akordy mojej piosenki.-Dlaczego nie nagrałaś tego wcześniej?-zapytał ustawiając się z kamerą na przeciw mnie.

-Mało prawdopodobne, żeby zauważył to nagranie, więc Avril załatwiła nam wejście tu kiedy Ed jest na scenie, ale nie mogłam nagrać tej piosenki bo nie miałam kamery bo była w naprawie. Poza tym chce wygrać ten konkurs. Pomyśl będę mogła z nim zaśpiewać.

-Jeśli wygrasz.-zgrzytał zębami.

-Tak jeśli wygram.-powtórzyłam jego słowa.

 Policzyłam do dziesięciu ruchem ręki zaczynając grać.

Zanim spadnę
Za szybko
Szybko mnie pocałuj
Ale w trwały sposób
Tak, żebym mogła zobaczyć
Jak bardzo zrani mnie
Kiedy się pożegnasz
Zachowaj słodkość
Zachowaj powolność
Niech przeszłość minie
I nie odchodź
Ale tej nocy
Mogę spaść zbyt szybko
 Pod tym pięknym blaskiem księżyca

Ale jesteś taki hipnotyzujący
Sprawiłeś, że się śmieję gdy śpiewam
Sprawiłeś,że uśmiecham się przez sen
I mogę zobaczyć to odkrycie
Twoja miłość jest tam gdzie upadam
 Ale proszę nie łap mnie...

Zobacz to serce
Nie uspokoi się
Jak biegnące dziecko
Przestraszone przez klauna
Jestem przerażona
Tym co robisz
Mój brzuch krzyczy
Za każdym razem gdy patrzę na ciebie
Uciec daleko
Bym mogla oddychać
Nawet jeśli ty jesteś
Daleko od duszenia mnie
Nie mogę zbyt wysoko stawiać mych oczekiwań
Ponieważ każde przywitanie, kończy się pożegnaniem

Ale jesteś taki hipnotyzujący
Sprawiłeś, że się śmieję gdy śpiewam
Sprawiłeś, że uśmiecham się przez sen
I mogę zobaczyć to odkrycie
Twoja miłość jest tam gdzie upadam
Ale proszę nie łap mnie...*

Otworzyłam oczy, które nie wiem kiedy zamknęłam. Louis już coś majstrował przy nagraniu na swoim laptopie, który przyniósł ze sobą. Odłożyłam instrument na swoje miejsce podchodząc do brązowowłosego i patrząc jak mu idzie.

-Gotowe.-mruknął wyciągając kartę pamięci i płytkę.-Masz to podpisane i inne rzeczy teraz tylko dać do jego torby. Widziałaś ją jak tu wchodził?-zapytał zerkając na mnie.

-Ta.-wskazałam na dużą torbę z Marvela. 

Podeszliśmy do niej i wsadziliśmy między teczki gdzie zapewne będzie zaglądał. Szybko zebraliśmy nasze rzeczy prawie, że wybiegając z pokoju. Kiedy zbliżaliśmy się szybkim krokiem do korytarza, z którego mogliśmy wyjść do głównego pomieszczenie areny. Gdy już skręcałam  uderzyłam w coś miękkiego. Uniosłam wzrok aby zobaczyć mojego idola. Otworzyłam szerzej oczy i zarumieniłam kiedy się do mnie uśmiechnął.

-Nie zgubiliście się?-zapytał patrząc prosto na mnie.

-Ja...tak...to znaczy...eee...bo...-jąkałam się nie wiedząc co powiedzieć.

-Nie.-odpowiedział za mnie Louis zwracając uwagę Eda na siebie.-Nie masz koncertu?

-Zack opowiada jakieś suchary, a ja chciałem iść po gitarę, którą zostawiłem.-wyjaśnił.

-Ożeń się ze mną.-powiedziałam bezmyślnie.

-Spoko.-odpowiedział podnosząc brwi."

Tak oto poznałam Eda. Później wygrałam jego konkurs i zaśpiewałam z nim przed tysiącami ludźmi. Jakaś wytwórnia się mną zainteresowała i moje marzenia się spełniły, ale był też niezręczny moment kiedy musiałam mu wytłumaczyć jak dostało się nagranie w jego teczkach czy dlaczego grałam na jego gitarze. 

***

-Panienko czas wstać.-powiedział głos nienależący do Nialla przez co się nieco przestraszyłam. 

Jednak gdy zobaczyłam kto to uśmiechnęłam się pod nosem.

-Harry spierdalaj.-odezwałam się.

Zacisnął usta w wąską linię.

-Nie, masz wstać.-prychnął.

Szybka zmiana humorów widzę.

-Nie.-zgrzytam zębami.

Harry ściągnął ze mnie kołdrę, a mnie ogarnęło chwilowe zimno. Pokazałam mu środkowy palec. Uśmiechnął się złośliwie i zaczął się na mnie gapić. Nie wiem czy zawołać Nialla. Możliwe, że by mi pomógł. Dobra to głupi pomysł. Wstałam omal nie wywalając się na podłogę.

-Jestem tu tylko na chwilę, więc masz szczęście.-pomachał mi i po prostu poszedł.

Jęknęłam za nim i tak bym dłużej nie pospała. Postanowiłam ubrać się w luźne ciuchy i zejść na dół aby poskarżyć się blondynowi.

Gdy już opuściłam łazienkę rzuciłam moją piżamę gdzieś w kąt i poszłam do schodów aby później znaleźć się na parterze. Rozejrzałam się dookoła słysząc nucenie piosenki, która nie miała żadnego sensu.

-Co do nędzy Harry robił u mnie w pokoju?!-krzyknęłam.

Niebieskooki podskoczył i odwrócił się do mnie.

-Poprosiłem go aby cię obudził, chyba to nie był najlepszy pomysł.-wytłumaczył Niall.

-Dobra mniejsza o. Co dzisiaj mam zrobić?-zapytałam nie mając ochoty na nic.

-Trzeba kupić jakieś jedzenie i kilka rzeczy do domu. Chcę abyś pojechała ze mną.-poprosił mnie.

-Dobra.-zgodziłam się na co przestał pisać coś na swoim telefonie.

-Serio?-zapytał.

-Tak.-odpowiedziałam

-Weź jakąś bluzę, burza prawdopodobnie idzie.-powiadomił mnie.

-Na pewno nie będzie padać. To co jedziemy?

Kiwnął głową na wyjście z domu. 

Założyłam buty i ruszyłam w kierunku samochodu, którego tu nie widziałam. Niall miał rację mówiąc, że prawdopodobnie będzie burza bo chmury na serio są czarne. Kluczykami otworzył auto a ja usiadłam na miejscu pasażera. Ruszyliśmy znaną mi drogą. Cisza ogarniała całą przestrzeń. Nikt po prostu nie chciał się odezwać. Woleliśmy to niż bezsensowną rozmowę. 

Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przy jakimś sklepie. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy drogą zrobioną z szarych kostek betonu. Drzwi automatycznie się otworzyły, a Niall poszedł od razu po wózek sklepowy.

-Wskakuj.-pokazał na wózek.

Zrobiłam tak jak powiedział i weszłam do niego siadając i opierając plecy o tylną cześć pojazdu.

-Co jest nam potrzebne?-zapytałam, a wtedy blondyn dał mi kartkę. Czytałam na głos.

1.Pomidory
2.Ogórki
3.Marchewki
4.Arbuz
5.Mleko
6.Żelki
7.Inne żelki

Spojrzałam na Nialla, który tylko wzruszył ramionami. Wróciłam wzrokiem na listę.

8.Świeczki
9.Mięso
10.Szynka
11.Batoniki
12.Woda

Na tym lista się kończyła.

-Jakby co to odznaczaj to co już zabraliśmy.-powiedział blondyn na co kiwnęłam głową.

Przejeżdżaliśmy między alejkami. Pierwsza owoce i warzywa. Niall zaczął wybierać pomidory a później podał mi je, a ja dałam je obok mnie. Później podszedł do marchewek bo były bliżej, zapytał mnie czy lubię. Wzruszyłam ramionami, a on wywrócił oczami znów podając mi siatkę z warzywami. Ludzie patrzeli na nas i się uśmiechali. Jeny o czym wy myślicie? My nawet przyjaciółmi nie jesteśmy. Podjechaliśmy po ogórki. Blondynowi jeden upadł i schylił się aby go podnieść. Wyciągnęłam się i klepnęłam go przez co się wywalił. Wybuchłam śmiechem, a on nie odzywając się ruszył dalej. Rozglądałam się za potrzebnymi nam rzeczami. Na lewej półce w strefie mlecznej zauważyłam mleko, więc pokazałam chłopakowi gdzie ono jest. Włożył je do wózka i ruszyliśmy dalej. Doszliśmy do strefy mięs z czym szybko się uporaliśmy. Potem woda i batoniki oraz świeczki. Zostały tylko żelki.

-Weź te niebieskie.-mruknęłam kiedy niebieskooki decydował, które to ma wziąć.

-Ale one są niedobre.-jęknął.

-To te czerwone.-powiedziałam pokazując na paczkę innych.

Na całe moje szczęście posłuchaj i je włożył do koszyka z innymi żelkami. Nagle przez sklep przebiegł odgłos grzmotu na co podskoczyłam.

-Boisz się burzy?-zapytał Niall unosząc do góry brwi i śmiejąc się.

-Nie?-prychnęłam, a on już więcej się nie odezwał.

Już mieliśmy iść do kasy kiedy na chwilę się zatrzymaliśmy. Spojrzałam na niego pytająco.

-Zapomnieliśmy o arbuzie.-wytłumaczył.-Poczekaj tu chwilę.

-Nie mogę iść z tobą?-spytałam.

Wywrócił oczami i popchał wózek w kierunku owoców i warzyw gdzie już byliśmy. Wybrał jakiegoś i znów zawróciliśmy do kas. Wyłożył wszystko na taśmę, a kiedy jakaś miła pani skasowała produkty zapłacił i zabraliśmy wszystko do siatek. Wózek odwiózł i poszliśmy do wyjścia. Przez drzwi widziałam jak leje, a ten idiota zaparkował trochę daleko.

-Masz.-podał mi swoją bluzę z kapturem zostając w koszulce. 

Ubrałam ją i zapięłam pod szyję zakładając kaptur. Wyszliśmy i dobiegliśmy do auta. Blondyn otworzył bagażnik gdzie włożyliśmy zakupy. 

-Moglibyśmy zatańczyć.-podrapał się w brodę.

-Ja pieprzę, w musicalu chcesz występować?-zapytałam złośliwie.

-Byłoby fajnie.

Zignorowałam go i próbowałam otworzyć drzwi do auta, ale kiedy pociągałam za klamkę nic się nie działo. Chłopak jak zwykle zaczął się śmiać i spoglądać na mnie.

-Co?-zapytałam nadal siłując się z klamką.

-Nie, nic, wsiadaj.-powiedział odblokowując auto.

Wsiadłam przemoczona, ale nie tak jak chłopak. Spojrzeliśmy na siebie później wybuchając śmiechem.






 ______________________________________________________________

Przeczytałeś=komentarz
* Demi Lovato - Catch Me
 Kolejny rozdział za nami, tak jak tydzień wakacji.
 Udało mi się zamówić szablon, brawa.
 Spóźniłam się wiem.
 Zrobiłam duży fail, ale kk nikt się chyba nie zorientował :D
 To chyba tyle.
 Bay.
Domel xo