Kiedy wróciliśmy do domu od razu pobiegłam do pokoju sprawdzając czy Joki jeszcze żyję. Zostawiłam mu wodę i jakieś żarcie. No nie do końca można to nazwać jedzeniem, dlatego wzięłam jakieś chrupki.
Mały szczeniak podbiegł do mnie skacząc dookoła kiedy ja z trudem próbowałam go uciszyć, żeby sam nie był mokry. Odwróciłam się aby zobaczyć ślady moich brudnych butów na panelach. Ściągnęłam je i rzuciłam gdzieś w kąt. Zdjęłam także bluzę i odłożyłam na krzesło. Zamknęłam jeszcze drzwi aby Joki nie wyszedł. Później przebrałam się zmęczona w piżamę. Zasnęłam.
***
Rano obudziło mnie piszczenie przez co od razu się zbudziłam. Pies zapewne chciał iść na dwór, więc dlatego teraz stoję na dworze i patrzę na biegającego psa. Spojrzałam w górę oceniając pogodę. Nie była najlepsza. Chmury. Wszędzie chmury. Zapowiada się kolejny nudny dzień, ale jest jeden plus. Impreza. Wczoraj jeszcze skontaktowałam się z Zayn'em i ustaliliśmy, że przyjedzie po mnie o dwudziestej trzydzieści. Podziękowałam mu i na tym skończyła się nasza rozmowa. Nie wiedziałam w co się ubrać, ale postanowiłam na zwykłe dżinsowe spodenki i jakaś koszulka.
Gdy znów spojrzałam na ziemie uświadomiłam sobie, że nigdzie nie widać Jokiego. Zaczęłam się rozglądać.
-Jaki pech.-mruknęłam sama do siebie.-Joki!-zaczęłam się wycierać.
Psiaka nigdzie nie było a ja coraz to głośniej się darłam i biegałam na wszystkie strony. Usłyszałam znany mi głos za mną przez co się odwróciłam.
-Dlaczego go puściłaś ze smyczy?-zapytał Niall mając mojego psa na rękach.
Wywróciłam oczami i odebrałam mu mojego psa. Zaniosłam go do domu gdzie ostawiłam go na podłogę. Z tego, że byłam bardzo podekscytowana imprezą, zaczęłam szukać blondyna aby powiedział mi co mam dzisiaj do zrobienia. Znajdował się w salonie czytając książkę? Dobra.
-Co dzisiaj robimy?-zapytałam przystając przy fotelu, na którym siedział.
Uniósł swój wzrok znad książki.
-Nic.
Pokiwałam głową i zmierzałam w kierunku schodów dopóki się nie ogarnęłam i z otwartą buzią nie odwróciłam do niego.
-Chwila. Co?-zapytałam marszcząc charakterystycznie brwi.
-Dzień wolny.-powiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Czyli co mam robić?-wzruszył ramionami, a ja poszłam do sypialni.
Nie sądzę aby coś ciekawego teraz się zdarzyło. Mogę jedynie leżeć i marzyć o tym abym miała co robić. Na serio. Mogłabym iść na dół i po wkurzać Nialla, ale z innego punktu widzenia mi się już tam nie chce iść. Jest jeszcze pies, ale z nim byłam. Więc zostało mi tylko czekanie.
Już tylko pół godziny a ja nie jestem gotowa. Jak ja mogłam tak długo spać? Dobra nie czas na to.
Z walizki, której w dalszym ciągu nie rozpakowałam bo oczywiście czekam na zbawienie, wyciągnęłam spodenki z wysokim stanem koloru granatowego i białą koszulkę z jakimiś czarnymi napisami. Cichym krokiem ruszyłam do łazienki gdzie od razu się przebrałam. Zrobiłam kreski i musnęłam tuszem po rzęsach. Wyszłam z pomieszczenia mając nadzieję, że nie spotkam nikogo z domowników co okazało się prawdą. Szybkim zamachem zamknęłam drzwi. Z walizki wyszukałam jeszcze moje martensy i już miałam dzwonić do Zayna, gdy ktoś zapukał do drzwi. Uwierzcie lub nie, ale na serio się wystraszyłam.
-Diana?-zapytał głos blondyna.
-Nie wchodź!-krzyknęłam przeklinając się w duszy za to, że zamiast normalnie powiedzieć krzyknęłam.-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie. Chciałem tylko sprawdzić czy jeszcze żyjesz.-powiedział.
-Dzięki. Jakby co to żyje, ale idę...-zamyśliłam się na chwilę. Prawie mu kurna powiedziałam co chce dziś robić.-Spać! Tak właśnie. Idę spać.-uniosłam palec.
-Dobra.-odpowiedział głosem, który wskazywał na to, że ledwo co się na to nabrał.-To dobranoc.
-Tak, tak, dobranoc.-chrząknęłam.
Telefon zaczął mi wibrować pokazując, że dzwoni do mnie czarnowłosy.
-Diana jestem niedaleko, idziesz?-odezwał się głos Zayna.
-Jak mam niby wyjść kiedy Niall grasuję na zewnątrz?!-podniosłam głos szepcząc.
-Który to jest twój pokój?-zignorował moje słowa.
-Przed ostatnie, z tyłu.-odpowiedziałam siadając na łóżku.
-Daj mi chwilę.-powiedział i rozłączył się.
Tak ignoruj mnie. No bo po co prowadzić ze mną rozmowę i mnie słuchać? Przecież jak zwykle to oni mają rację. Nagle coś walnęło w okno przez co odskoczyłam łapiąc się za serce. Zirytowana podniosłam się i otworzyłam je aby wyjrzeć na dwór i zobaczyć ciemną postać, którą zapewne był Zayn. Pokiwał on abym zeszła. Popukałam się palcem w głowę aby pokazać mu, że to idiotyczny pomysł chociaż gdy się bardziej wychyliłam zauważyłam, że w miejscu gdzie ja śpię rosną jakieś kwiatki, które podtrzymuję jakaś stalowa siata. Nie wiem po prostu jak to nazwać, więc się nie czepiać. Dobra, ale wracając do rzeczywistości to zgasiłam światło i powoli wysunęłam jedną nogę i chwyciwszy, że tak to nazwę poręczy powoli schodziłam na dół aby nie narobić hałasu. Chłopak podał mi rękę kiedy byłam już prawię na samym dole i pomógł zejść. W ciszy ruszyliśmy do samochodu, który stał parę domów dalej. Bez zastanowienia wsiadłam do pojazdu, rozsiadając się wygodnie. Zayn wsiadł po stronie kierowcy i odpalił auto. Jedna myśl tylko napełniała moją głowę. Impreza!
-Ile będziemy tam jechać?-zapytałam ciekawa ile mam czekać.
-Jakieś piętnaście minut? Nie wiem, ale jakby coś się działo ja nic nie wiem, że byłaś na tej imprezie.-ostrzegł mnie ciągle patrząc przed siebie.
-Ty się tym nie martw.-odpowiedziałam.
Jechaliśmy już jakieś kilka minut, więc postanowiłam włączyć radio. Nacisnęłam pierwszą lepszą stację, a tam moja piosenka. Zayn spojrzał na mnie z ukosa i parsknął śmiechem. Pokręcił głową i za jakieś pięć minut zatrzymaliśmy się pod sporym domem skąd było słyszeć głośno grającą muzykę i było widać mnóstwo ludzi. Nacisnęłam klamkę i wyszłam czekając na chłopaka. Pokazał abyśmy już szli do wejścia. Ominęliśmy kilku pijanych już ludzi oraz całujące się pary. Drzwi były otwarte. To co tam zobaczyłam mogłam uznać za szaleństwo. Masa ludzi, wszystkie kolory świata, najlepsza muzyka, mnóstwo jedzenia jak i zajebisty klimat. Na takie imprezy to bym mogła chodzić.
-Przedstawię ci gospodarza!-przekrzykiwał się przez muzykę Zayn.
Kiwnęłam głową próbując nie podeptać ludzi. Weszliśmy do bodajże kuchni i zatrzymaliśmy się koło chłopaka o zielonych włosach. Na widok czarnowłosego uśmiechnął się i przywitali się uściskiem.
-Zayn jednak jesteś!-krzyknął, a jego wzrok zatrzymał się na mnie.-A ta piękna panna to kto?-zapytał.
-Diana to Josh. Josh to Diana.-powiedział Zayn.
-Miło mi.-przywitał się Josh.
-Mi również.-odpowiedziałam mając nadzieję, że usłyszał.
Pogadaliśmy chwilkę, a później poszliśmy się czegoś napić. Z tego, że to mógł być jedyny taki wieczór postanowiłam nie żałować i pić najmocniejsze drinki. Po kolejce wódki poszłam tańczyć z innymi.
Nowy rozdział
Trochę dziwny
Nie udał mi się
Ale nadal jest zajebisty xd
Domel xo
Wywróciłam oczami i odebrałam mu mojego psa. Zaniosłam go do domu gdzie ostawiłam go na podłogę. Z tego, że byłam bardzo podekscytowana imprezą, zaczęłam szukać blondyna aby powiedział mi co mam dzisiaj do zrobienia. Znajdował się w salonie czytając książkę? Dobra.
-Co dzisiaj robimy?-zapytałam przystając przy fotelu, na którym siedział.
Uniósł swój wzrok znad książki.
-Nic.
Pokiwałam głową i zmierzałam w kierunku schodów dopóki się nie ogarnęłam i z otwartą buzią nie odwróciłam do niego.
-Chwila. Co?-zapytałam marszcząc charakterystycznie brwi.
-Dzień wolny.-powiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Czyli co mam robić?-wzruszył ramionami, a ja poszłam do sypialni.
Nie sądzę aby coś ciekawego teraz się zdarzyło. Mogę jedynie leżeć i marzyć o tym abym miała co robić. Na serio. Mogłabym iść na dół i po wkurzać Nialla, ale z innego punktu widzenia mi się już tam nie chce iść. Jest jeszcze pies, ale z nim byłam. Więc zostało mi tylko czekanie.
***
Już tylko pół godziny a ja nie jestem gotowa. Jak ja mogłam tak długo spać? Dobra nie czas na to.
Z walizki, której w dalszym ciągu nie rozpakowałam bo oczywiście czekam na zbawienie, wyciągnęłam spodenki z wysokim stanem koloru granatowego i białą koszulkę z jakimiś czarnymi napisami. Cichym krokiem ruszyłam do łazienki gdzie od razu się przebrałam. Zrobiłam kreski i musnęłam tuszem po rzęsach. Wyszłam z pomieszczenia mając nadzieję, że nie spotkam nikogo z domowników co okazało się prawdą. Szybkim zamachem zamknęłam drzwi. Z walizki wyszukałam jeszcze moje martensy i już miałam dzwonić do Zayna, gdy ktoś zapukał do drzwi. Uwierzcie lub nie, ale na serio się wystraszyłam.
-Diana?-zapytał głos blondyna.
-Nie wchodź!-krzyknęłam przeklinając się w duszy za to, że zamiast normalnie powiedzieć krzyknęłam.-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie. Chciałem tylko sprawdzić czy jeszcze żyjesz.-powiedział.
-Dzięki. Jakby co to żyje, ale idę...-zamyśliłam się na chwilę. Prawie mu kurna powiedziałam co chce dziś robić.-Spać! Tak właśnie. Idę spać.-uniosłam palec.
-Dobra.-odpowiedział głosem, który wskazywał na to, że ledwo co się na to nabrał.-To dobranoc.
-Tak, tak, dobranoc.-chrząknęłam.
Telefon zaczął mi wibrować pokazując, że dzwoni do mnie czarnowłosy.
-Diana jestem niedaleko, idziesz?-odezwał się głos Zayna.
-Jak mam niby wyjść kiedy Niall grasuję na zewnątrz?!-podniosłam głos szepcząc.
-Który to jest twój pokój?-zignorował moje słowa.
-Przed ostatnie, z tyłu.-odpowiedziałam siadając na łóżku.
-Daj mi chwilę.-powiedział i rozłączył się.
Tak ignoruj mnie. No bo po co prowadzić ze mną rozmowę i mnie słuchać? Przecież jak zwykle to oni mają rację. Nagle coś walnęło w okno przez co odskoczyłam łapiąc się za serce. Zirytowana podniosłam się i otworzyłam je aby wyjrzeć na dwór i zobaczyć ciemną postać, którą zapewne był Zayn. Pokiwał on abym zeszła. Popukałam się palcem w głowę aby pokazać mu, że to idiotyczny pomysł chociaż gdy się bardziej wychyliłam zauważyłam, że w miejscu gdzie ja śpię rosną jakieś kwiatki, które podtrzymuję jakaś stalowa siata. Nie wiem po prostu jak to nazwać, więc się nie czepiać. Dobra, ale wracając do rzeczywistości to zgasiłam światło i powoli wysunęłam jedną nogę i chwyciwszy, że tak to nazwę poręczy powoli schodziłam na dół aby nie narobić hałasu. Chłopak podał mi rękę kiedy byłam już prawię na samym dole i pomógł zejść. W ciszy ruszyliśmy do samochodu, który stał parę domów dalej. Bez zastanowienia wsiadłam do pojazdu, rozsiadając się wygodnie. Zayn wsiadł po stronie kierowcy i odpalił auto. Jedna myśl tylko napełniała moją głowę. Impreza!
-Ile będziemy tam jechać?-zapytałam ciekawa ile mam czekać.
-Jakieś piętnaście minut? Nie wiem, ale jakby coś się działo ja nic nie wiem, że byłaś na tej imprezie.-ostrzegł mnie ciągle patrząc przed siebie.
-Ty się tym nie martw.-odpowiedziałam.
Jechaliśmy już jakieś kilka minut, więc postanowiłam włączyć radio. Nacisnęłam pierwszą lepszą stację, a tam moja piosenka. Zayn spojrzał na mnie z ukosa i parsknął śmiechem. Pokręcił głową i za jakieś pięć minut zatrzymaliśmy się pod sporym domem skąd było słyszeć głośno grającą muzykę i było widać mnóstwo ludzi. Nacisnęłam klamkę i wyszłam czekając na chłopaka. Pokazał abyśmy już szli do wejścia. Ominęliśmy kilku pijanych już ludzi oraz całujące się pary. Drzwi były otwarte. To co tam zobaczyłam mogłam uznać za szaleństwo. Masa ludzi, wszystkie kolory świata, najlepsza muzyka, mnóstwo jedzenia jak i zajebisty klimat. Na takie imprezy to bym mogła chodzić.
-Przedstawię ci gospodarza!-przekrzykiwał się przez muzykę Zayn.
Kiwnęłam głową próbując nie podeptać ludzi. Weszliśmy do bodajże kuchni i zatrzymaliśmy się koło chłopaka o zielonych włosach. Na widok czarnowłosego uśmiechnął się i przywitali się uściskiem.
-Zayn jednak jesteś!-krzyknął, a jego wzrok zatrzymał się na mnie.-A ta piękna panna to kto?-zapytał.
-Diana to Josh. Josh to Diana.-powiedział Zayn.
-Miło mi.-przywitał się Josh.
-Mi również.-odpowiedziałam mając nadzieję, że usłyszał.
Pogadaliśmy chwilkę, a później poszliśmy się czegoś napić. Z tego, że to mógł być jedyny taki wieczór postanowiłam nie żałować i pić najmocniejsze drinki. Po kolejce wódki poszłam tańczyć z innymi.
*pisane w trzeciej osobie*
Kiedy Diana dobrze zabawiała się na imprezie, Niall siedział przy kominie i nadal czytał swoją lekturę, która go tak strasznie uwiodła, że nie mógł przestać jej czytać. Pies od dziewczyny, która powoli wkurzała chłopaka, leżał sobie spokojnie na jego nogach i cicho pochrapywał. Dochodziła godzina dwunasta. Blond włosy jeszcze bardziej wciągał się w powieść, w której była mowa o przyjaźni, poświęceniu wobec innych i o miłości jak to mają inne książki. Kilka minut po północy rozdzwonił się jego telefon. Sięgając ręką na stolik koło niego złapał komórkę i najpierw sprawdzając kto dzwoni zobaczył napis "Harry". Bez zastanowienia odebrał.
-Co się stało?-powiedział po chwili ciszy słysząc głośną muzykę w słuchawce.
-Ta twoja dziewczyna świetnie się bawi na imprezie, wiesz?-zapytał go przyjaciel.
-Co? Przecież jest w swoim pokoju.-odpowiedział trochę zaniepokojony.
Odłożył książkę na mebel i ściągając ze swoich nóg psa ruszył na piętro. Zatrzymał się przed drzwiami prowadzącymi do pokoju dziewczyny i zapukał aby później je otworzyć. Otworzył szeroko oczy widząc pustkę w nim.
-Jest zalana w trzy dupy.-mruknął pewny siebie loczek.-Jeśli nie chcesz abyś później dziecko wychowywał to byłoby najlepiej gdybyś tu teraz przyjechał.-podpowiedział.-Powinieneś wiedzieć gdzie mieszka Josh.-odpowiedział na niezadane pytanie chłopaka.
-Dzięki. Za kilka minut będę poczekaj na zewnątrz jakbyś mógł.-podziękował.
-Jasne. Nie ma problemu. Do zobaczenia.-pożegnał się za nim blondyn mógł odpowiedzieć.
Przez okno zauważył, że zaczęło mocno padać. Na krześle koło walizek Diany zabrał swoją bluzę i pobiegł po drugą. Uprzednio sprawdzając czy drzwi są zamknięte ruszył do samochodu.
Po kilku minutach był na miejscu. Zabrał bluzę aby dziewczyna nie zmokła i ruszył w kierunku imprezy. Przy wyjściu zauważył przyjaciela.
-Gdzie ona jest?-zapytał jakby nic się nie stało Niall.
-Chodź.-powiedział mu Harry i razem ruszyli w głąb domu.
Kilka dziewczyn próbowało się do nich przyczepić przez co blondyn czuł się niekomfortowo, ale Harry zbywał je krótkimi tekstami. Weszli do głównego pomieszczenia całej sytuacji. Zielonooki zatrzymał się i palcem pokazywał tańczącą parę. Niall dopiero teraz zaczął się zastanawiać jak ją zaciągnąć do domu, a co dopiero do samochodu. Harry widząc minę przyjaciela ruszył na przód i oderwał dziewczynę od wysokiego i można powiedzieć przystojnego chłopaka. Pokazał ruchem głowy aby wyszli na taras. Diana wydawała się zniesmaczona widząc niebieskookiego.
-Co ty tu robisz? Ja nie wracam!-krzyknęła tupiąc jedną nogą.
-Diana, nie uwierzysz! Wracasz do domu. Do LA!-improwizował chłopak.
-Serio?!-krzyknęła już uśmiechnięta dziewczyna.-Nie mogę w to uwierzyć!-rzuciła się na blondyna przytulając go do siebie.
Zdezorientowany pokiwał do przyjaciela, że później sobie pogadają na co on się zaśmiał i odszedł.
-Ale wiesz. Masz pół godziny! Inaczej zostaniesz tu na zawsze!-wziął ją za rękę i ruszył do wyjścia.
Dał jej bluzę nakazując jej ją założyć. Nałożył na jej głowę kaptur bo nie wiedział czy pijana da sobie radę. Wsiedli do auta, a przez całą drogę do domu dziewczyna mówiła podekscytowana, że wreszcie pojedzie do domu co było zwykłym nieporozumieniem. Kiedy znaleźli się w domu, Diana zrozumiała, że Horan nie mówił poważnie i zaczęła się bać konsekwencji. Nagle wszystko wróciło i musiała pobiec od toalety. Chłopak poszedł za nią docierając do łazienki i widząc klęczącą dziewczynę , która wymiotuję. Wziął małe krzesełko i usiadł na nim biorąc i zgarniając włosy z twarzy dziewczyny, aby nie były brudne.
-Jeny za dużo alkoholu. Więcej nie pije.-powiedziała siadając i dalej wydalając z siebie duże ilości piwa.
-Ale za to nadal ładnie wyglądasz.-mruknął Niall.
-Dzięki Niall, każda dziewczyna pragnie to usłyszeć kiedy rzyga.-powiedziała sarkastycznie, a blondyn się uśmiechnął, jednak ona tego nie widziała.
-Zawsze do usług.-odpowiedział.
Przez następne kilka minut trwała cisza. Obydwoje układali sobie plan rozmowy w głowie.
-Jesteś na mnie zły?-zapytała cicho blondynka.
Chłopak spojrzał na nią pewnie.
-Nie. Chyba nie.-powiedział.
-Czyli nic mi się nie stanie?-spytała mając nadzieję.
-O nie. Oczywiście będzie kara.-zaśmiał się Niall.
Jednak nic nie szło po jej myśli.
______________________________________________________________
Po kilku minutach był na miejscu. Zabrał bluzę aby dziewczyna nie zmokła i ruszył w kierunku imprezy. Przy wyjściu zauważył przyjaciela.
-Gdzie ona jest?-zapytał jakby nic się nie stało Niall.
-Chodź.-powiedział mu Harry i razem ruszyli w głąb domu.
Kilka dziewczyn próbowało się do nich przyczepić przez co blondyn czuł się niekomfortowo, ale Harry zbywał je krótkimi tekstami. Weszli do głównego pomieszczenia całej sytuacji. Zielonooki zatrzymał się i palcem pokazywał tańczącą parę. Niall dopiero teraz zaczął się zastanawiać jak ją zaciągnąć do domu, a co dopiero do samochodu. Harry widząc minę przyjaciela ruszył na przód i oderwał dziewczynę od wysokiego i można powiedzieć przystojnego chłopaka. Pokazał ruchem głowy aby wyszli na taras. Diana wydawała się zniesmaczona widząc niebieskookiego.
-Co ty tu robisz? Ja nie wracam!-krzyknęła tupiąc jedną nogą.
-Diana, nie uwierzysz! Wracasz do domu. Do LA!-improwizował chłopak.
-Serio?!-krzyknęła już uśmiechnięta dziewczyna.-Nie mogę w to uwierzyć!-rzuciła się na blondyna przytulając go do siebie.
Zdezorientowany pokiwał do przyjaciela, że później sobie pogadają na co on się zaśmiał i odszedł.
-Ale wiesz. Masz pół godziny! Inaczej zostaniesz tu na zawsze!-wziął ją za rękę i ruszył do wyjścia.
Dał jej bluzę nakazując jej ją założyć. Nałożył na jej głowę kaptur bo nie wiedział czy pijana da sobie radę. Wsiedli do auta, a przez całą drogę do domu dziewczyna mówiła podekscytowana, że wreszcie pojedzie do domu co było zwykłym nieporozumieniem. Kiedy znaleźli się w domu, Diana zrozumiała, że Horan nie mówił poważnie i zaczęła się bać konsekwencji. Nagle wszystko wróciło i musiała pobiec od toalety. Chłopak poszedł za nią docierając do łazienki i widząc klęczącą dziewczynę , która wymiotuję. Wziął małe krzesełko i usiadł na nim biorąc i zgarniając włosy z twarzy dziewczyny, aby nie były brudne.
-Jeny za dużo alkoholu. Więcej nie pije.-powiedziała siadając i dalej wydalając z siebie duże ilości piwa.
-Ale za to nadal ładnie wyglądasz.-mruknął Niall.
-Dzięki Niall, każda dziewczyna pragnie to usłyszeć kiedy rzyga.-powiedziała sarkastycznie, a blondyn się uśmiechnął, jednak ona tego nie widziała.
-Zawsze do usług.-odpowiedział.
Przez następne kilka minut trwała cisza. Obydwoje układali sobie plan rozmowy w głowie.
-Jesteś na mnie zły?-zapytała cicho blondynka.
Chłopak spojrzał na nią pewnie.
-Nie. Chyba nie.-powiedział.
-Czyli nic mi się nie stanie?-spytała mając nadzieję.
-O nie. Oczywiście będzie kara.-zaśmiał się Niall.
Jednak nic nie szło po jej myśli.
______________________________________________________________
Trochę dziwny
Nie udał mi się
Ale nadal jest zajebisty xd
Domel xo