-Otwieraj to do jasnej cholery!-krzyknął zdenerwowany Niall próbując wtargnąć do zamkniętej łazienki. Uśmiech, który był widoczny na mojej twarzy kilka sekund temu znacznie się poszerzył. Już chyba drugi raz w tym dniu wybuchłam śmiechem.-Diana!
Zjechałam po drzwiach, raptownie łapiąc się za brzuch i próbując złapać oddech.
-Zemsta jest słodka.-powiedziałam roześmiana.
Tym razem to ja się będę śmiać. Specjalnie wstałam wcześniej. Tak ja Diana Doyer najsławniejsza, najfajniejsza, najepicka, najskromniejsza wstałam o piątej rano aby dokonać zemsty. Założyłam na siebie przygotowane wcześniej rzeczy czyli jakieś krótkie błękitne szorty i jakąś koszulę z podwiniętymi rękawami. Po cichu zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam przeglądać szafki w celu znalezieniu jakieś dużej miski. Nigdzie nie znalazłam, więc postanowiłam przeszukać szuflady. Na moje szczęście już w pierwszej się znajdowała. Na palcach przeszłam do łazienki i odkręciłam kurek z wrzącą wodą. Zimna by nie dała jakiegoś efektu jakby coś. Nalałam wody do miski. Z tego co zapamiętałam ma pokój na samym końcu po prawej. Otworzyłam drzwi, a na łóżku zostałam starszego pana. O Jezu. Jak mogłam się tak pomylić? Okey teraz drzwi na wprost mojego pokoju. To na sto procent powinny być te. Nacisnęłam klamkę i weszłam pewnym krokiem do pokoju. Było zbyt ciemno abym ogarnęła jak on wygląda, ale to chyba nie na to pora. Miał większy pokój od mojego. To nie jest sprawiedliwe. Skręciłam głowę w prawy bok i ujrzałam go. Spał odwrócony w moją stronę. Jego blond włosy tym razem były rozczochrane. Twarz miał łagodną, a usta lekko rozchylone. Chyba nie muszę dopowiadać, że cicho pochrapuje. Po prostu wyglądał jak niewinne dziecko. Niebawem. Podeszłam do niego i przechyliłam miskę na ciało chłopaka. Od razu otworzył szeroko oczy i zawył z bólu. Porozglądał się dookoła, aż jego oczy nie natrafiły na mnie. Zakryłam ręką usta, z których wydobył się chichot. Moje nogi same zaczęły uciekać kiedy zauważyły, że chłopak się podnosi i zaczyna iść w moją stronę. Pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Po chwili wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
A teraz nadal się śmieję z tego wszystkiego. Wstałam i oparłam się o umywalkę. Drzwi nagle otworzyły się z hukiem. Spojrzałam na postać stojącą w drzwiach.
Mokry Niall.
Miał na sobie piżamę? Koszulkę z krótkim rękawem a na niej logo jakieś drużyny piłkarskiej.
Chyba.
I spodenki podobne do koszulki. No raczej bardziej dresy. Nawet nie wiem kiedy zbliżył się do mnie i złapał za nadgarstki. W mgnieniu oka wepchnął mnie pod prysznic przy tym przegniatając mnie do ściany swoim ciałem. Boże jak on parzy. Jeszcze powiedz, że jest gorący. Żartujesz sobie mózgu, nie? Blondyn szybko odkręcił lodowatą wodę, która zaczęła nas oblewać. Odetchnął z ulgą, a ja próbowałam się szarpać. Lecz miał za mocny uścisk. Coraz bardziej byłam mokra. To on miał być tylko mokry, a nie ja.
-Nie mogłaś przynajmniej zimnej. Wiesz jak to piekło?-zapytał próbując opanować swój ton, ale coś mu nie wyszło.
Wiedziałam, że jest wkurwiony.
-Weź mnie puść i nie zawracaj dupy!-szarpnęłam się kolejny raz z rzędu co skutkowało tym, że jeszcze bardziej przygniótł mnie do kafelkowej powierzchni i nie miałam żadnej drogi ucieczki.-Nienawidzę Cię.
-Tak, tak jak Ciebie też.
-To miała być zemsta.-chlusnęłam.
-Nie potrafisz jej planować.-mruknął rozluźniając uścisk. Z tego powodu też szybko się wyrwałam i od razu obejrzałam w lustrzę. Cały mój makijaż spływał po mojej twarzy wraz z moją dumą. Jeszcze tylko 170 280 minut oraz 10 368 000 sekund do tego abym wydostała się z tego zadupia. Jeśli źle obliczyłam to mniej więcej tyle powinno wychodzić lub coś koło tego. Kalkulator nigdy nie kłamie.-Wiesz, chyba nie jesteś teraz zbyt piękna panno Doyore.-zaśmiał się wyjmując ręczniki.
-Doyer.-poprawiłam go.
-To jedno i to samo.-podał mi materiał, który z impetem wyrwałam.
Tak nie mam zielonego pojęcia co znaczy słowo impetem.
Zdjęłam koszulę pozostając w samej bokserce. Rzuciłam ją gdzieś na podłogę i owinęłam dookoła ramion różowy ręcznik.
Good.
Wychodząc celowo uderzyłam w ramię Nialla. Po drodze do mojego pokoju minęłam zdziwionego starszego pana. Bez słowa weszłam do azylu, ale co by to było za wejście gdybym nie wywaliła się przez jakiś dywan, którego istnienia nigdy nie widziałam. Po omacku złapałam za klamkę i podniosłam się do pozycji stojącej. Było już dosyć jasno. Z niewypakowanej walizki, bo jeszcze czekam na jakiś durny cud, wyjęłam nowe ciuchy i bieliznę, w które się przebrałam.
***
-Błagam tylko nie on. Musisz się z nim dzisiaj widzieć?-jęknęłam spoglądając na chłopaka z zielonymi oczami, który właśnie zmierzał w stronę drzwi.
-Obiecałem, że mu pomogę w projekcie.
-Jakim zaś projekcie?-zapytałam a w pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
Blondyn poszedł otworzyć a ja dokończyłam śniadanie robione przez niego. Do kuchni wszedł Harry. Za co mnie tak każecie?
Blondyn poszedł otworzyć a ja dokończyłam śniadanie robione przez niego. Do kuchni wszedł Harry. Za co mnie tak każecie?
-Hej.-przywitał się próbując zdemaskować szeroki uśmiech, który cisnął się na jego usta.
Jednak coś mu to nie wychodziło.
Jednak coś mu to nie wychodziło.
-Cześć.-odpowiedziałam.
-Projekt do szkoły Diana. Ty też do niej będziesz chodzić.-wytłumaczył Niall pokazując ręką do Harrego aby poszedł na górę.
Zakładam, że do jego pokoju.
Zakładam, że do jego pokoju.
-Chyba sobie żartujesz.-powiedziałam dosyć głośno przywołując na siebie uwagę Loczka.-Nigdzie się kurwa nie wybieram.-dodałam nieco ciszej.
-Będziesz chodzić do drugiej klasy. Dziesiątego sierpnia się zaczyna.-powiadomił mnie.
-Człowieku mam osiemnaście lat. Po jaką cholerę mi szkoła? Po za tym ty masz ...-przerwałam nie wiedząc w jakim wieku jest niebieskooki.
-Dziewiętnaście.-podpowiedział.
-No właśnie dziewiętnaście, więc to nie ma żadnego sensu.-podsumowałam.
-Panienko dzisiaj czeka Cię też mało roboty. Musisz tylko przenieś narzędzia do schowka. Jest on obok garażu.-zmienił temat.
-Ha ha ha. To, że dacie mi mało pracy to nie znaczy, że to zrobię.-prychnęłam.
-Mogę zawsze zabrać Ci telefon.-podrapał się po brodzie udając zamyślonego.
-Nie dam Ci go.-skrzyżowałam ręce na klatce.
-A czym go ładujesz?-zapytał.
-No ładowarką.-odpowiedziałam.
-A gdzie ona jest?
-W moim pokoju, w walizce w bocznej kieszeni z napisem. Przynajmniej była.-mruknęłam pod nosem.
-Znalazłem taką z czerwoną obudową przy drzwiach. Jest Twoja?
-Niall!-krzyknęłam.
Uśmiechnął się słodko.
-Zrobisz to dostaniesz. Coś za coś.-pomachał mi i poszedł na górę.
Zezłoszczona wyjęłam mojego Iphona i na siłę próbowałam włączyć. Czy ja już kiedyś mówiłam, że go naprawdę nienawidzę?
______________________________________________________________
Hej. Przybywam do was z nowym rozdziałem.-No właśnie dziewiętnaście, więc to nie ma żadnego sensu.-podsumowałam.
-Panienko dzisiaj czeka Cię też mało roboty. Musisz tylko przenieś narzędzia do schowka. Jest on obok garażu.-zmienił temat.
-Ha ha ha. To, że dacie mi mało pracy to nie znaczy, że to zrobię.-prychnęłam.
-Mogę zawsze zabrać Ci telefon.-podrapał się po brodzie udając zamyślonego.
-Nie dam Ci go.-skrzyżowałam ręce na klatce.
-A czym go ładujesz?-zapytał.
-No ładowarką.-odpowiedziałam.
-A gdzie ona jest?
-W moim pokoju, w walizce w bocznej kieszeni z napisem. Przynajmniej była.-mruknęłam pod nosem.
-Znalazłem taką z czerwoną obudową przy drzwiach. Jest Twoja?
-Niall!-krzyknęłam.
Uśmiechnął się słodko.
-Zrobisz to dostaniesz. Coś za coś.-pomachał mi i poszedł na górę.
Zezłoszczona wyjęłam mojego Iphona i na siłę próbowałam włączyć. Czy ja już kiedyś mówiłam, że go naprawdę nienawidzę?
***
Dał mi chyba z pięćdziesiąt rzeczy. Na szczęście zostało mi tylko czterdzieści osiem par. Chwyciłam kolejne rzeczy w obie ręce i zadowolona z siebie szłam w stronę schowka. Patrząc pod nogi zauważyłam psa, który wleciał prosto na mnie.
Kolejne raz dzisiaj upadłam. Super.
-Loki!-wołał chłopak biegnąc za psem.-O Boże nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? Nie zrobił Ci nic?-zapytał lekko przerażony podając mi dłoń, którą objęłam moją i wstałam.
-Nic mi nie jest.-powiedziałam otrzępując swoje spodenki.
-Przepraszam Cię bardzo, ale na pewno nic Ci nie jest?-zapytał jeszcze raz.
-Tak.
-Może Ci pomogę?
-Mógłbyś?-zadałam pytanie robiąc maślane oczy.
-Oczywiście, oczywiście.
-Dzięki.-podziękowałam i podałam narzędzia chłopakowi.
Razem odnieśliśmy je do pomieszczenia. Tak było z kolejnymi narzędziami. Za bardzo się do siebie nie odzywaliśmy. Chłopak miał piwne oczy i brązowe włosy. Wyglądał na dobrze wychowanego nie to co Niall. A teraz pytanie. Dlaczego jestem dla niego miła? Wiecie sama tego nie rozumiem. On ma coś w sobie takiego co każe Ci być miłym.
-A co z twoim psem?-zapytałam uświadamiając sobie, że przecież pies pobiegł dalej.
-Zna drogę do domu. Powinien wrócić.-zapewnił mnie.
Popatrzył się na mnie i uśmiechnął się poprawiając swoją grzywkę.
Staliśmy przez chwilę w ciszy.
-Diana.-podałam mu drugi raz tego dnia rękę.
-Jak mogłem o tym zapomnieć?-walnął się z otwartej dłoni w czoło.-Liam. Liam Payne.-odwzajemnił uścisk.
-Normalnie jak z filmu. Jesteś tajnym agentem?-zaśmialiśmy się.
-Tak i jestem tutaj po to aby udowodnić to, że jesteś kryminalistką.-poklepał mnie po ramieniu.
Zaśmiałam się trochę głośniej.
-Jeszcze raz wielkie dzięki.
-Nie ma za co.-posłał mi już któryś tam uśmiech z kolei.
-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Już za niedługo.-powiedział.
-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia, Diana.-pożegnał się ze mną i poszedł oglądając się za siebie.
Pomachałam mu na co odmachał. Normalnym krokiem wróciłam do domu. Otworzyłam drzwi i mogłam być świadkiem bitwy na bitą śmietanę. Harry i Niall zatrzymali się w dziwnych pozach patrząc na mnie z wielkimi oczami. Po chwili blondyn się ogarnął.
-Już to zrobiłaś?-zapytał wyrzucając puszkę gdzieś za siebie.
-Tak. Widzę, że nieźle się tu bawiliście. Chcieliście urządzić striptiz z bitą śmietaną?
-Tak.-odpowiedział Harry.
-Nie, nie. Co ty mówisz?-wyrwał się Niall.
-To znaczy nie!-krzyknął Harry.
Zaśmiałam się powstrzymując łzy.
-Normalnie jak z dziećmi. Niall obiecałeś mi coś.-wystawiłam rękę aby otrzymać rzecz należącą do mnie.
Blondyn pokiwał głową idąc do sąsiedniego pokoju. Po chwili stanął przede mną przekazując mi ładowarkę. Z nadmiaru radości przytuliłam go. Po tym od razu pobiegłam do mojego pokoju. Porozglądałam się i w końcu znalazłam gniazdko. Podłączyłam telefon, a on za chwilę się włączył. Poczekałam chwilę na to aby się załadował. Gdy się wreszcie uruchomił przytuliłam go z całej siły. Miałam dwadzieścia trzy sms.
Trzy od Lavigne.
Jeden od mojego brata.
A reszta jest od Eda.
Nie miałam siły by teraz je czytać. Pragnęłam tylko pograć na gitarze, której niestety nie posiadałam.
______________________________________________________________
Wiem spóźniłam się, ale teraz mam poprawy.
Ciągle staram się pisać coś na lekcji kiedy nie robimy nic co wpływa na moją ocenę.
Przepraszam :)
Nowy rozdział nie wiem kiedy będzie albo w tym lub w następnym tygodniu.
Za błędy przepraszam, ale pisałam tak aby to dzisiaj wstawić :D
Domel xo