poniedziałek, 5 maja 2014

Chapter Two

Blondyn spojrzał na mnie i uniósł jedną brew. 

-A to jest mój młodszy syn Niall Horan.-przedstawił chłopaka. Po raz kolejny próbowałam się wyszarpać z uścisku ochroniarzy ,lecz wszelkie starania poszły na marne. Niall uśmiechnął się promiennie i pomachał na co tylko prychnęłam pod nosem. Widzę ,że będę miała tu trudno jak tyle pozytywnych osób wkoło biega.

-To też mnie za specjalnie nie obchodzi.-mruknęłam.-W ogóle po chuja tu jestem?-zmarszczyłam czoło oczekując odpowiedzi.

-Od ostatniego czasu zmieniłaś się Di. Zaczęłaś chodzić na imprezy i dalej chyba wiemy co się na nich działo. Poprosiliśmy naszego przyjaciela i jego syna aby wzięli cię do siebie na cztery miesiące albo ,aż powrócisz. Dopiero wtedy będziesz mogła wrócić do domu.-powiedział Paul.

-Chcecie kolejną serię surowych rodziców zrobić?-zapytałam sarkastycznie po czym wybuchał nie pohamowanym śmiechem.

-Oczywiście ,że nie aczkolwiek zabieramy cię do siebie. Potrzebujemy jeszcze dwóch par rąk do pomocy. Wiesz praca to takie coś robionego fizycznie. Nie chcemy cię do czegoś zmuszać. Broń Boże ,ale nikomu jeszcze praca na wsi nie zaszkodziła. Niall będzie ci pomagał. -powiedział Bobby.

-Chyba coś was pierdoli jak myślicie ,że będę tu pracować i to w dodatku z nim.-kiwnęłam głową na chłopaka. On jedynie uniósł ręce w znak poddania i przyglądał się dalej naszej ,aż tak interesującej rozmowie. A na serio ,czy on nie mógł sobie po prostu iść?

-Dobra. Koniec tej bezsensownej pogaduszki. Niall zaprowadź ją do jej nowego pokoju.-nakazał Bones. Chłopakowi jak powiedziano tak zrobił. Nie ukrywam ,że mnie to rozśmieszyło. Szłam dokładnie za nim schodami na pierwsze piętro. Otworzył trzecie drzwi na lewo ,a ja mogłam zobaczyć niewielki pokój ,w którym miałam niby mieszkać. Pojedyncze łóżko przy oknie koło niego mała komoda. Przy drzwiach biurko z lampką a na przeciwko tego stara szafa. Ściany pomalowane na beżowo ,a podłoga to drewniane panele. Chryste i ja mam tu się normalnie rozwijać?

-Jakby coś się działo pokój mam na przeciwko.-oznajmił mi blondyn odkładając moje walizki koło łóżka. Zastanawiałam się z chwilę nad tym jak go zniszczyć ,ale planu nadal nie ułożyłam. Mam przecież jeszcze cztery miesiące.

-Gdzie jest łazienka?-zapytałam na odwal się.

-Koło twojego pokoju po prawej. Coś jeszcze księżniczko?-mruknął sarkastycznie. Tak się zabawiasz Niall? Zobaczymy kto będzie mówił sarkastycznie ostatni. Kurde to zdanie nie miało sensu.

-Wiesz mógłbyś wyjść z mojego pokoju bo jesteś tak pociągający jak spłuczka do kibla.-odpowiedziałam z zwycięskim uśmiechem. Niall wywrócił oczami i wyszedł ,zamykając drzwi za sobą. Opadłam na mało wygodny materac. Jak ja mogłam nabrać się na takie pierdolone rzeczy? Konferencja? Serio? I ja w to wszystko uwierzyłam. Czasami myślę ,że oni wyobrażają sobie zbyt wiele. Przy najmniej zostawili mi telefon. Lecz co z fanami? Przecież nie będę mogła się z nimi spotykać na różnych rodzajów przyjęć ,a imprezy ,alkohol ,sex. Kiedyś jak się wreszcie stąd wydostanę zwolnię ich albo zaplanuję zemstę ,którą zapamiętają do końca życia. Bo nie wyobrażam sobie pracowanie na takim zadupiu. Są tu tylko krowy? No i drzewa. Tak wieśniaczo. Błagam zabierzcie mnie do jakiegoś pięciogwiazdkowego hotelu ,gdzie będę mogła robić co tylko mi się zachce. Jestem tu dopiero dziesięć minut ,ale już nie wytrzymuję. Po krótkim odpoczynku postanowiłam zejść na dół i sprawdzić czy będę miała jakąś drogę ucieczki. Powoli i cicho otworzyłam drzwi do mojego pokoju. Wyszłam nie domykając ich. Na palcach podeszłam do schodów i kucnęłam obserwując salon. Na jednej z kanap siedzieli Paul i Bones a na drugiej jak to pamiętam Bob? Ach Bobby! i jego synalek. Popijali sobie kawę oraz rozmawiali. Co? Ja pierdole po prostu super. Okey Diana skup się na ucieczce. Pamiętaj też ,że masz dwie w chuj duże walizki. Zamknij się mózgu. Rozejrzałam się dookoła. Mamy jak na razie trzy opcję. Drzwi frontowe. Przez nie nie uciekniesz ,idiotko. Okna. Jeszcze głupszy pomysł od poprzedniego. Albo drzwi tylne. Też na nic. Niby czemu? Masz dwie duże i ciężkie walizki i ty chcesz z nimi uciekać? Bynajmniej miałam taki zamiar. To z tego nici. Zawsze przecież znajdywałam rozwiązanie z trudnej sytuacji. A teraz nie mam bladego pojęcia co zrobić.Cholera. To zaczyna robić się już głupsze. Postanowiłam podsłuchać o czym rozmawiają wszech wielcy mężczyźni i giermek.

-Jesteście pewni ,że to się uda?-zapytał straszy pan. 

-Znaczy mamy pewne wątpliwości co do tego ,ale sądzimy ,że sobie poradzicie.-odpowiedział Paul.

-Jak my niby sobie poradzimy jak wy nie daliście rady?-wtrącił się Niall. Zapadła cisza. Bones podrapał się nerwowo po karku nie ukrywając swojej zdezorientowanej miny. Nikt się nie odzywał przez pierwsze parę minut.

-Jest to bardzo trudna dziewczyna na pierwszy rzut oka. Wiemy to ,ale powinniśmy być dobrej myśli. Jak dla mnie trzeba tylko zmusić ją do roboty.-przerwał ciszę Bobby.

-Nie tak łatwo, idioci.-szepnęłam na tyle głośno aby mnie zauważono. Pokazałam kulturalnie środkowy palec i wróciłam do pokoju. Aby zabić czas postanowiłam popisać z Sheeranem. Tak z tym Edem.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Do: Ed
Od: Diana
 Błagam, powiedz mi, że nie jesteś zajęty.
 --------------------------------------------------------------------------------------------------

Nacisnęłam 'wyślij' i  w tym samym czasie otworzyłam z trudem okno. Edd jak wiadomo często nie ma czasu ,ponieważ on inaczej ma te wszystkie urlopy jak i koncerty. Kiedy ja skończę swój on zaczyna. Czasami jak uda nam się spotkać to wychodzimy na jakieś piwo lub coś w tym stylu. Telefon nagle rozwibrował w mojej ręcę.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Od:Ed
Do:Diana
 Zależy w jakim sensie :D Co się stało smarkaczu?
---------------------------------------------------------------------------------------------------

Kiedy przeczytałam wiadomość nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Jako jedyna w moich znajomych mam najmniej lat. Wy też chyba kiedyś czuliście taką ogromną niechęć do takich ludzi. Ja nauczyłam się to jakoś przetrawiać.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Do:Ed
Od:Diana
  Bardzo śmieszne. Zapewne już wiesz, że jestem w...powinieneś chyba wiedzieć co nie?
---------------------------------------------------------------------------------------------------


Napisałam. Właśnie gdzie ja w ogóle jestem? Wiem tylko ,że na wsi. Wiatr rozwiał moje włosy ,więc postanowiłam związać je w kitkę. Z mojego nadgarstka zsunęłam gumkę do włosów i zrobiłam na szybko kucyka po czym podkręciłam je i dałam drugą gumkę. wyplułam ślinę przez otwarte okno i zanim miałam odwracać się od niego coś przykuło moją uwagę. Zza oknem znajdowała się ogromna łąka a trochę dalej jezioro. Niczego sobie miejsce.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Od:Ed
Do:Diana
  W Irlandii. Dokładniej Mullingar. Tak wiem. Napisali mi kilka dni temu. Kazali też nic nie mówić, więc nie pisnąłem ani słówkiem. Sorry Di.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
 
Jestem ciekawa kto o tym już wiedział. Nie mogę powiedzieć ,że okłamał mnie lub zdradził. W jakim to kontekście rozumiecie. Nie powiem, że nie jestem zdenerwowana. Bo jestem kuźwa wściekła! Nie wierze w to, że akurat on to zrobił. Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od paru ładnych lat kiedy to pomagał mi się wybić w biznesie. Tak, tak przez niego właśnie jestem tu gdzie jestem. No może nie na wsi, a na scenie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Od:Ed
Do:Diana

 Ej Diana jesteś tam?
---------------------------------------------------------------------------------------------------

 Kolejny SMS. Ugh. Rzuciłam telefonem o ziemie, ale jak na złość nic mu się nie stało. Co chwilę brzęczał informując mnie o nowej wiadomości. Oparłam łokcie o kolana i schowałam twarz w dłonie. Małe dłonie. Nie ma żadnego sensu mnie tu przetrzymywać bo ja tak czy siak się nie zmienię. Jestem jaka jestem i to im powinno wystarczyć. Na pewno Modest! maczał w tym palce. Bo jak nie oni to kto? Zresztą nie mam pojęcia dlaczego podpisałam z nimi umowę. Ach no tak chciałam być sławna na całym świecie i oto jestem. Trzeba było przeczytać umowę ,ale nie bo po co? Ktoś odchrząknął na co podskoczyłam. Ujrzałam bardzo i to bardzo wysokiego chłopaka o kręconych włosach koloru brąz. Jego zielone oczy były wlepione we mnie jak w obrazek ,a usta szeroko otwarte i uśmiechnięte.


-Co Diana Doyer robi w domu Horana?!-krzyknął podekstytowany. Zmarszczyłam tym razem nos. On wie kim jestem. Fan.


-Siedzi. A ty to kto?-zapytałam miło aby potem nie było ,że źle odzywam się do fanów. Przecież bardzo ich kochałam.

-J-ja t-to.-zaczął się jąkać. Super. Czujecie ten sarkazm?-Boże. Jestem Harry. Przyjaciel Nialla i twój największy fan.-powiedział. Dziwiło mnie tylko jedno.

-Co ty w ogóle tu robisz? Bo jak wiem Niall siedzi w salonie.-podsumowałam.

-Bo wiesz ja jako ja. Często wchodzę przez balkon do jego domu i usłyszałem jak coś uderza o podłoga ,więc przyszedłem.-opowiedział mi bardzo krótko co się stało.-Mogę z tobą zdjęcie ,prawda? A i autograf. Ile tu zostajesz?!-zadawał mi masę pytań. Nic nie szkodzi ,że tylko dwa. Jak już mówiłam to zadawał mi masę pytań. Nawet się nie obejrzałam ,a on siedział koło mnie i cieszył swoją mordę w moją stronę. Boże on ma dołeczki! Brałabym.

-Wiesz ,zostaję tu kilka miesięcy?-bardziej to brzmiało jako pytanie.-Będziesz miał dużo czasu aby porobić sobie ze mną zdjęcia.-dodałam uśmiechając się w jego stronę. 

-Jezu ,ale zajebiście. A co jeśli zaprzyjaźnimy się?! Zabierzesz mnie wtedy do Londynu? A potem ja się ciebie zapytam czy będziesz moją dziewczyną? A jeśli ożenimy się i będziemy mieć trójkę dzieci?-o tym właśnie mówiłam. Masa pytań. Durnych pytań.

-Wiesz zdaję mi się ,że miałeś jakąś sprawę do swojego blondyna. Na pewno na ciebie czeka ,wiesz?-powiedziałam. Idź już sobie stąd!

-Ach no tak! Bym zapomniał. Dzięki.-pożegnał się i wyszedł. Na korytarzu można było usłyszeć jak krzyczy rzeczy typu "Rozmawiałem z Dianą Doyer! O Boże!". Inaczej mówiąc jestem w gównie. Kocham moich fanów ,ale czasami mnie irytują swoim zachowaniem. Dobra ,dobra rozumiem ,że czekają pod moim hotelem kiedy jest cholernie zimno. Niech się cieszą ,że kupuję im gorącą czekoladę. Spojrzałam na zegarek telefonie aby ogarnąć ,która jest godzina. Siedzę tu już trzy godziny. A jest piętnasta. Czas obczaić łazienkę. Wstałam i po ludzku do niej poszłam. Była ładna? To chyba dobre określenie. Jest tu nawet okno! Podeszłam do lustra aby się przejrzeć. Wyglądam jak chodząca katastrofa ,a tak na serio to całkiem dobrze.

-Wiesz nie musisz tak się stroić. Idziemy tylko pozwiedzać.-powiedział ten idiotyczny głos. Co z tego ,że minęły dopiero trzy godziny. Jego głos poznam wszędzie. Odwróciłam się w jego stronę i sztucznie uśmiechnęłam.

-A co dokładniej?-pisnęłam irytująco.

-To na mnie nie działa ,więc możesz sobie darować. Oprowadzę cię po miasteczku. Może i natrafimy na moich znajomych.-oznajmił.-Widzę cię za pięć minut na dole.-dodał na odchodnę.

-Chyba cię pojebało.-prychnęłam cicho.

-Słyszałem!-krzynął chyba już z końca korytarza. Dobra lepiej pierwszego dnia nie podpadać ,nie? Chociaż już podpadłam ,ale to nic. Poprawiłam jeszcze włosy i zeszłam na dół gdzie spotkałam moich ochroniarzy. Posłałam im wrogie spojrzenie. Przy drzwiach stał już blondyn i otworzył drzwi abym wyszła. Tak też zrobiłam. Przeszliśmy przez furtkę i szliśmy po woli. Dopiero teraz zaciekawiłam się co miał na sobie. Chłopak miał na sobie zwykłą białą koszulkę i rybaczki. No mięśnie toteż ma.

-Tylko się nie zakochaj.-zachichotał i pokazał swoje białe uzebięnie. Walnęłam go w ramię.-Więc nie ma tu nic ciekawego.-powiedział prosto z mostu.

-To po jaką cholerę wziąłeś mnie na zwiedzanie miasteczka.-zrobiłam mocny docisk do słowa 'zwiedzanie'.

-A nie wiem. Tak po prostu.-odpowiedział.-Może opowiedz coś o sobie.-podał mi temat.

-Co tu opowiadać? Jestem przecież sławna.-rzuciłam i podbiegłam do niego bo mi uciekł. Ma za długie nogi. 

-Słyszałem parę twoich piosenek od Harrego ,którego z pewnością już poznałaś.

-Ten w lokach? Jezu on jest denerwujący tak samo jak ty.-pokazałam na niego palcem aby później wygiąć wargi.

-Ja jestem wkurzający? To ty pyskujesz wszystkim dookoła.-wymamrotał śmiejąc się.

-Dla ciebie to jest śmieszne? W tym nie ma nic śmiesznego ,idioto.-pacnęłam go w tył głowy na co przestał się śmiać. Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Ja obrażona na cały świat ,a on oaza spokoju.


 ______________________________________________________________
Drugi rozdział. Wow xd Do następnego :D
Bay!
Domel xo

3 komentarze: